recenzje
ANDRZEJ FISCHINGER
Irena Rembowska, Gdański cech złotników od XIV do końca XVIII w., Gdańsk 1971 (Gdańskie
Tow. Nauk., Wydz. I Nauk społecznych i humanistycznych, Seria monografii nr 39).
Książka Ireny Rembowskiej jest jednym z nielicz-
nych, obszerniejszych opracowań złotnictwa, jakie
ukazały się w Polsce w okresie powojennym. W tej
dziedzinie braki są szczególnie dotkliwe; nie istnieją
właściwie monografie wielu ważnych ośrodków, nie
mówiąc już o pracach obejmujących cały kraj bądź
wyodrębnioną dzielnicę. Na tym większą uwagę za-
sługuje książka o złotnictwie gdańskim, które —
zwłaszcza w okresie baroku — wysunęło się na jedno
z czołowych miejsc w Polsce. Monograficzne opraco-
wanie tamtejszego cechu jest tym cenniejszą inicja-
tywą, że podstawowa praca o złotnictwie Pomorza
E. Czihaka (Die Edelschmiedekunst fruherer Zeiten
in Preussen, II: Westpreussen, Leipzig 1908) jest obec-
nie przestarzała i trudno dostępna.
Jak stwierdziła autorka na wstępie, książka ma na
celu przede wszystkim omówienie historii, organizacji
i wszelkich zagadnień dotyczących gdańskiego cechu
złotników oraz „zebranie materiału zabytkowego,
ustalenie chronologii i scharakteryzowanie zabytków
złotniczych”. Zgodnie z tym rozróżnieniem podzielono
pracę na dwie części. Pierwsza, zatytułowana Orga-
nizacja, technologia produkcji i udział Cechu w życiu
miasta jest częścią, która wnosi najwięcej nowych wia-
domości. Autorka wyzyskała obfite materiały archiwal-
ne i w sposób istotny wzbogaciła dotychczasową wiedzę
o gdańskim cechu, jego rozwoju, organizacji, majątku,
przepisach, władzach itp. Interesująco przedstawia się
porównanie rozwoju tej gałęzi twórczości w Gdańsku
z innymi ośrodkami w Polsce, aczkolwiek trudno zgo-
dzić się ze wszystkimi sformułowaniami. Bo czy istot-
nie w 2. połowie w. XVI „złotnictwo gdańskie weszło
w okres największego rozkwitu” (s. 28), a Gdańsk
„przewyższył w tej dziedzinie przodujący do tej pory
Kraków” (s. 111)? Uznaniu tego twierdzenia przeczą
wiadomości o liczebności warsztatów w obu miastach,
jak też zachowanie się stosunkowo niewielkiej liczby
zabytków gdańskich z omawianego okresu. Według
danych archiwalnych, przytoczonych przez autorkę,
na początku w. XVII w Gdańsku było czynnych
16 warsztatów; tymczasem przytoczona przez L. Lep-
szego (Przemysł złotniczy w Polsce, Kraków 1933,
s. 13—16) „Rewizja roboty złotników krakowskich”
z r. 1628, wymienia 53 pracownie, liczbę, której nigdy
nie osiągnięto w cechu gdańskim. Gdańsk rzeczywi-
ście wysunął się na czoło produkcji złotniczej w Pol-
sce, lecz stało się to później, już w okresie baroku,
nie wcześniej niż około połowy w. XVII, a fakt ten
potwierdzają zarówno dane o warsztatach, jak też
liczba zabytków. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy
było utrzymanie wysokiej próby srebra w cechu
gdańskim, przy obniżeniu jej w wielu innych ośrod-
kach. Nie zadawala także w pełni podrozdział zaty-
tułowany „Charakter produkcji i jej zbyt” (s. 78—82).
Przy omawianiu zagadnień zbytu autorka nie
uwzględniła produkcji eksportowej, która niewątpli-
wie istniała (np. w w. XVIII do Rosji), a wśród za-
mówień krajowych za mało miejsca poświęciła obiek-
tom wytwarzanym dla dworu królewskiego (np. w
formie darów od miast dla królów, począwszy od
w. XVI), a także magnaterii. Zbyt ogólnikowe są
stwierdzenia dotyczące wyrobów sakralnych. Wyraź-
niej należało by wyodrębnić prace przeznaczone dla
kościołów katolickich od wytwarzanych na użytek
protestantów, nie uwzględniono przy tym kościoła
wschodniego, nie mówiąc już o synagogach, w których
również znajdowały się gdańskie obiekty złotnicze.
Część druga książki zatytułowana „Warsztaty złot-
nicze i ich dzieła” nasuwa nieporównanie więcej uwag
krytycznych i w stosunku do części pierwszej wyka-
zuje zarówno niedostatki metodologiczne, jak też ra-
żące błędy i opuszczenia. W pierwszym rozdziale
autorka omawia pewną ilość dzieł złotniczych z w. XV
i 1. poł. w. XVI. Nasuwa się pytanie, dlaczego zostały
opuszczone zabytki w. XIV znane z terenu Pomorza
choćby z inwentaryzacji Hefeego i niejednokrotnie
występujące także w literaturze .polskiej. Należą tu
przede wszystkim kielichy tzw. typu pruskiego (np.
z Radzynia, Jasnej, Fiszowa czy Lichnowych), do któ-
rego zalicza się także kielich biskupa Macieja z Go-
łańczy w katedrze we Włocławku, publikowany już
w „Sprawozdaniach Komisji Historii Sztuki” w r. 1896.
Wymienić tu także można obiekty pochodzące ze zdo-
byczy w czasie wojny z Krzyżakami w r. 1410: re-
likwiarzowy krzyż z Brodnicy w katedrze sandomier-
skiej, relikwiarz komtura Henryka von Bodę w koś-
ciele św. Floriana w Krakowie, czy dyptyczek komtu-
ra Thilego Dagistra von Lorich znajdujący się obecnie
w Muzeum Wojska Polskiego' w Warszawie. Jest rze-
czą oczywistą, że tylko niektóre zabytki pochodzące
z terenów dawnego państwa krzyżackiego można
związać z działalnością gdańskiego cechu; niemniej
jednak próba taka winna być podjęta w książce po-
święconej złotnictwu od w. XIV i to tym bardziej, że
utorowały tu już drogę znakomite opracowania Ada-
ma Bochnaka i Juliana Pagaczewskiego (Relikwiarz
Krzyża Świętego w katedrze sandomierskiej, „Prace
Kom.. Hist. Sztuki” VII, 1937; Polskie rzemiosło wie-
ków średnich, Kraków 1959). Opuszczenie tych obiek-
tów jest tym dziwniejsze, że w katalogu na końcu
książki pod poz. 1 figuruje kielich Kunisdha z końca
w. XIV. Również dobór zabytków z w. XV i 1. poł.
w. XVI budzi uzasadnione wątpliwości. Ograniczenie
się do 22 obiektów, w tym tylko sześciu kielichów,
czterech monstrancji i 'Czterech relikwiarzy sprawia,
że w powyższym rozdziale nie może być mowy o peł-
nej charakterystyce tej epoki w złotnictwie na tere-
nie Pomorza, a co Więcej, daje on fałszywy obraz
bogactwa twórczości i jej oddziaływania. Również i tu
obowiązuje to samo zastrzeżenie, jakie dotyczy wyro-
bów z w. XIV: wobec anonimowości większości dzieł
nasuwają się duże trudności w podzieleniu zabytków
396
ANDRZEJ FISCHINGER
Irena Rembowska, Gdański cech złotników od XIV do końca XVIII w., Gdańsk 1971 (Gdańskie
Tow. Nauk., Wydz. I Nauk społecznych i humanistycznych, Seria monografii nr 39).
Książka Ireny Rembowskiej jest jednym z nielicz-
nych, obszerniejszych opracowań złotnictwa, jakie
ukazały się w Polsce w okresie powojennym. W tej
dziedzinie braki są szczególnie dotkliwe; nie istnieją
właściwie monografie wielu ważnych ośrodków, nie
mówiąc już o pracach obejmujących cały kraj bądź
wyodrębnioną dzielnicę. Na tym większą uwagę za-
sługuje książka o złotnictwie gdańskim, które —
zwłaszcza w okresie baroku — wysunęło się na jedno
z czołowych miejsc w Polsce. Monograficzne opraco-
wanie tamtejszego cechu jest tym cenniejszą inicja-
tywą, że podstawowa praca o złotnictwie Pomorza
E. Czihaka (Die Edelschmiedekunst fruherer Zeiten
in Preussen, II: Westpreussen, Leipzig 1908) jest obec-
nie przestarzała i trudno dostępna.
Jak stwierdziła autorka na wstępie, książka ma na
celu przede wszystkim omówienie historii, organizacji
i wszelkich zagadnień dotyczących gdańskiego cechu
złotników oraz „zebranie materiału zabytkowego,
ustalenie chronologii i scharakteryzowanie zabytków
złotniczych”. Zgodnie z tym rozróżnieniem podzielono
pracę na dwie części. Pierwsza, zatytułowana Orga-
nizacja, technologia produkcji i udział Cechu w życiu
miasta jest częścią, która wnosi najwięcej nowych wia-
domości. Autorka wyzyskała obfite materiały archiwal-
ne i w sposób istotny wzbogaciła dotychczasową wiedzę
o gdańskim cechu, jego rozwoju, organizacji, majątku,
przepisach, władzach itp. Interesująco przedstawia się
porównanie rozwoju tej gałęzi twórczości w Gdańsku
z innymi ośrodkami w Polsce, aczkolwiek trudno zgo-
dzić się ze wszystkimi sformułowaniami. Bo czy istot-
nie w 2. połowie w. XVI „złotnictwo gdańskie weszło
w okres największego rozkwitu” (s. 28), a Gdańsk
„przewyższył w tej dziedzinie przodujący do tej pory
Kraków” (s. 111)? Uznaniu tego twierdzenia przeczą
wiadomości o liczebności warsztatów w obu miastach,
jak też zachowanie się stosunkowo niewielkiej liczby
zabytków gdańskich z omawianego okresu. Według
danych archiwalnych, przytoczonych przez autorkę,
na początku w. XVII w Gdańsku było czynnych
16 warsztatów; tymczasem przytoczona przez L. Lep-
szego (Przemysł złotniczy w Polsce, Kraków 1933,
s. 13—16) „Rewizja roboty złotników krakowskich”
z r. 1628, wymienia 53 pracownie, liczbę, której nigdy
nie osiągnięto w cechu gdańskim. Gdańsk rzeczywi-
ście wysunął się na czoło produkcji złotniczej w Pol-
sce, lecz stało się to później, już w okresie baroku,
nie wcześniej niż około połowy w. XVII, a fakt ten
potwierdzają zarówno dane o warsztatach, jak też
liczba zabytków. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy
było utrzymanie wysokiej próby srebra w cechu
gdańskim, przy obniżeniu jej w wielu innych ośrod-
kach. Nie zadawala także w pełni podrozdział zaty-
tułowany „Charakter produkcji i jej zbyt” (s. 78—82).
Przy omawianiu zagadnień zbytu autorka nie
uwzględniła produkcji eksportowej, która niewątpli-
wie istniała (np. w w. XVIII do Rosji), a wśród za-
mówień krajowych za mało miejsca poświęciła obiek-
tom wytwarzanym dla dworu królewskiego (np. w
formie darów od miast dla królów, począwszy od
w. XVI), a także magnaterii. Zbyt ogólnikowe są
stwierdzenia dotyczące wyrobów sakralnych. Wyraź-
niej należało by wyodrębnić prace przeznaczone dla
kościołów katolickich od wytwarzanych na użytek
protestantów, nie uwzględniono przy tym kościoła
wschodniego, nie mówiąc już o synagogach, w których
również znajdowały się gdańskie obiekty złotnicze.
Część druga książki zatytułowana „Warsztaty złot-
nicze i ich dzieła” nasuwa nieporównanie więcej uwag
krytycznych i w stosunku do części pierwszej wyka-
zuje zarówno niedostatki metodologiczne, jak też ra-
żące błędy i opuszczenia. W pierwszym rozdziale
autorka omawia pewną ilość dzieł złotniczych z w. XV
i 1. poł. w. XVI. Nasuwa się pytanie, dlaczego zostały
opuszczone zabytki w. XIV znane z terenu Pomorza
choćby z inwentaryzacji Hefeego i niejednokrotnie
występujące także w literaturze .polskiej. Należą tu
przede wszystkim kielichy tzw. typu pruskiego (np.
z Radzynia, Jasnej, Fiszowa czy Lichnowych), do któ-
rego zalicza się także kielich biskupa Macieja z Go-
łańczy w katedrze we Włocławku, publikowany już
w „Sprawozdaniach Komisji Historii Sztuki” w r. 1896.
Wymienić tu także można obiekty pochodzące ze zdo-
byczy w czasie wojny z Krzyżakami w r. 1410: re-
likwiarzowy krzyż z Brodnicy w katedrze sandomier-
skiej, relikwiarz komtura Henryka von Bodę w koś-
ciele św. Floriana w Krakowie, czy dyptyczek komtu-
ra Thilego Dagistra von Lorich znajdujący się obecnie
w Muzeum Wojska Polskiego' w Warszawie. Jest rze-
czą oczywistą, że tylko niektóre zabytki pochodzące
z terenów dawnego państwa krzyżackiego można
związać z działalnością gdańskiego cechu; niemniej
jednak próba taka winna być podjęta w książce po-
święconej złotnictwu od w. XIV i to tym bardziej, że
utorowały tu już drogę znakomite opracowania Ada-
ma Bochnaka i Juliana Pagaczewskiego (Relikwiarz
Krzyża Świętego w katedrze sandomierskiej, „Prace
Kom.. Hist. Sztuki” VII, 1937; Polskie rzemiosło wie-
ków średnich, Kraków 1959). Opuszczenie tych obiek-
tów jest tym dziwniejsze, że w katalogu na końcu
książki pod poz. 1 figuruje kielich Kunisdha z końca
w. XIV. Również dobór zabytków z w. XV i 1. poł.
w. XVI budzi uzasadnione wątpliwości. Ograniczenie
się do 22 obiektów, w tym tylko sześciu kielichów,
czterech monstrancji i 'Czterech relikwiarzy sprawia,
że w powyższym rozdziale nie może być mowy o peł-
nej charakterystyce tej epoki w złotnictwie na tere-
nie Pomorza, a co Więcej, daje on fałszywy obraz
bogactwa twórczości i jej oddziaływania. Również i tu
obowiązuje to samo zastrzeżenie, jakie dotyczy wyro-
bów z w. XIV: wobec anonimowości większości dzieł
nasuwają się duże trudności w podzieleniu zabytków
396